Wagonik wyrwał się spod kontroli i pędzi w dół. Jeśli nic go nie zatrzyma, zginie pięć osób. Jesteś na kładce nad torami i możesz zatrzymać go tylko zrzucając coś ciężkiego. Tak się składa, że obok jest bardzo gruby człowiek – jedynym sposobem na zatrzymanie wagonika jest zepchnięcie go z kładki na tory. Tylko zabijając go można uratować pięć osób. Czy powinieneś to zrobić?
Jeżeli znacie dylemat wagonika – eksperyment myślowy w etyce używany do analizy systemu wartości, to będzie o tym.
Nie przyszłoby mi do głowy, że organizując konkurs plastyczny dla dzieci będę się musiała mierzyć z takimi wyzwaniami. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że jeden szaleniec, zdeprawowany władzą absolutną, mający w pogardzie wszystko i wszystkich oprócz siebie, będzie mordował ludzi tuż za naszą granicą.
Za niespełna miesiąc jury Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Pięknej Color Art, organizowanego przez Goleniowski Dom Kultury, a który koordynuję, spotka się by ocenić prace. Konkurs jest objęty patronatem Polskiego Komitetu ds. UNESCO, a jego ideą jest łączenie poprzez sztukę dzieci z całego świata. I właśnie pojęcie „dzieci całego świata” jest kluczowe w moich rozważaniach.
Dziś w stosiku korespondencji znalazły się dwie koperty nadesłane z Sankt Petersburga, a w nich kilka prac namalowanych przez rosyjskie dzieci. Temat konkursu „Marzenia się spełniają” zachęca do opowiedzenia o świecie istniejącym w dziecięcej wyobraźni. A tam, wiadomo: jednorożce z kolorową grzywą, długowłose księżniczki i wyprawa na księżyc. Świat rosyjskich dzieci jest więc zwyczajnie niezwykły. Można by powiedzieć: norma! Tyle, że to norma nie dla wszystkich. Bo błękitne niebo dla niektórych dzieci nie jest tak spokojne, a marzenie o tym, by zostać księżniczką zastąpiło pragnienie bezpieczeństwa.
I tak oto starły się dwa światy i ruszył wagonik…
W mojej głowie, w głowach pracowników GDK i jurorów konkursu, zaczęły pojawiać się pytania, czy powinniśmy zareagować? Czy na znak niezgody na to, czego dopuszcza się Rosja, wyrażając naszą zdecydowaną dezaprobatę, nie wyłączyć z udziału w konkursie rosyjskich dzieci? Skutkowałoby to odesłaniem prac i poinformowaniem uczestników o powodzie takiej decyzji oraz zmianami w regulaminie i puszczeniu w świat wieści o nowych zapisach. Zaczęły się dyskusje.
W rozmowach na ten temat dużo było znaków zapytania, trzykropków i wykrzykników:
- Wszyscy zrywają współpracę z Rosją, nie możemy postąpić inaczej!
- Dostaną to na co zasłużyli!
- Może zrozumieją…
- Ale przecież to dzieci!
- Czy nasze milczenie nie będzie również przyzwoleniem na wyrządzanie krzywdy?
- Tylko czy dzieci są temu winne?
- Przecież ostatnie czego chcemy, to skrzywdzenie jakiegokolwiek dziecka…
Właśnie – jakiegokolwiek! Zapraszając do udziału w konkursie podkreślaliśmy, że jego celem jest udowodnienie, że sztuka może jednoczyć, a naszym marzeniem jest udowodnienie wszystkim, że świat nie jest obcy, ludzie nie są różni i że sztuka jest ponad podziałami. Poprosiliśmy, by dzieciaki opowiedziały nam o swoich marzeniach, a one to zrobiły. Jak można powiedzieć teraz, któremukolwiek z nich, że już nas to nie obchodzi, bo żyją w kraju, którym rządzą źli dorośli..?
W głowach wielu z nas kotłują się myśli. Poczucie bezradności skłania do natychmiastowych działań niepozbawionych ryzyka popełnienia błędu. Owszem, powinniśmy dawać sobie do nich prawo. Na nich przecież budujemy przez lata swoją osobowość, a jeśli by porównać ich ilość z ilością słusznych decyzji, pewnie wypadłoby blado. Pół biedy, jeśli nasze nietrafione decyzje narobią siniaków nam. Co cię nie zabije, to cię wzmocni itd. Gorzej jeśli przy okazji krzywdzimy innych, a najgorzej jeśli tym kimś są dzieci.
Nie wiem czy podjęcie decyzji o sankcjach względem uczestników konkursu byłoby zasadne. A właściwie, im dłużej o tym myślę pisząc, tym bardziej wiem, że nie. Owszem, damy tym sygnał, „światu”, że potępiamy i sprzeciwiamy się agresji Putina. Pewnie ktoś nam przyklaśnie, powie, że małe gesty się liczą. Nasza potrzeba reagowania na zło zostanie częściowo zaspokojona, a sumienie pewnie troszkę uspokoi.
Na drugiej szali kładę jednak pytanie, jakie będą tego konsekwencje? Putin się przecież nie dowie. Ministerstwo Edukacji i Nauki Federacji Rosyjskiej będzie miało to gdzieś. Pani nauczycielka, która odbierze zwrócone prace może się wkurzy, a może zasmuci. Rodzic pewnie przeklnie pod nosem, a może i w głos. Ale dziecko, które dowie się, że ktoś, z kim chciało podzielić się kawałeczkiem swojego niewinnego świata mu tego zabronił, pewnie się rozpłacze, a już z pewnością poczuje odtrącone. Łzy obeschną, ale to poczucie odrzucenia zostanie z nim na lata. I będzie dorastał w przekonaniu, że ludzie w Polsce mają w pogardzie Rosjan. Że wujek Wowa ma rację mówiąc o zepsutym zachodzie i zacznie myśleć tak jak on.
Można tu wdać się w przewidywanie kolejnych zjawisk i idących za nimi konsekwencji, jednak nie miejsce na to. Tutaj się zatrzymam w rozważaniach na temat następstw. Wspomnę jednak, bo wciąż chodzi mi po głowie ta analogia, o sytuacji Niemiec po I wojnie światowej. Bieda i towarzyszące jej poczucie krzywdy wynikające z obarczenia Niemiec horrendalnie wysokimi kontrybucjami było pożywką dla faszyzmu. Tak to już jest, że skrzywdzeni i pogardzani ludzie, jeśli obiecać im powstanie z kolan - pójdą za dźwiękiem fletu, choćby grał nieczysto. Hitler roztaczający wizję wielkich Niemiec i przekonujący o niezwykłości niemieckej rasy, poprowadził ich do kolejnej wojny, realizując swoje obsesje. Poszli, bo słyszeli to co chcieli słyszeć. Poszli, bo nikt inny ich nie chciał.
Na marginesie i trochę żartem dodam, że wspomniany wyżej niemiecki guru mimo dwóch podejść, nie został przyjęty na Wiedeńską Akademię Sztuk Pięknych. Świat mógłby wyglądać dziś zupełnie inaczej, gdyby doceniono jego talent.
Tyle dywagacji. Zegar tyka, a my dyskutujemy próbując podjąć odpowiednią i odpowiedzialną decyzję. Rozmowy na ten temat dają nam szansę poznania różnych punktów widzenia i są okazją do ciekawych, choć niekiedy niełatwych dyskusji. Ze wschodu wciąż napływają przerażające wieści o śmierci niewinnych ludzi, a do naszego miasta uciekający przed wojną Ukraińcy. Próbujemy pomagać, śledzimy doniesienia ze świata o kolejnych sankcjach nakładanych na Rosję i cieszymy się z tego. Podziwiamy bohaterstwo ukraińskich żołnierzy i Prezydenta - męża stanu, który nie ma sobie równych w świecie polityki, jaki znamy. Widzimy łzy, odwagę, patriotyzm najwyższej próby, pokorę, klasę i człowieczeństwo. Człowieczeństwo okazywane nawet pojmanemu do niewoli wrogowi. To lekcja dla nas i tę lekcję chcielibyśmy odrobić już dziś, podejmując decyzję, że nie będziemy karać dzieci za okrutne czyny szalonych dorosłych. Bo jeśli ukraiński żołnierz proponuje herbatę człowiekowi, który jeszcze przed chwilą celował do niego trzymając w ręku karabin, my nie możemy odmówić głosu dziecku, które w rączce trzyma kredkę.
Nie wszyscy pewnie zgodzą się ze mną i ze sposobem mojego rozumowania. Uszanuję to i chętnie skonfrontuję poglądy, nie bojąc się ich zweryfikować. Mojego zdania na temat bestialstwa jakiego dopuszcza się Rosja względem mieszkańców Ukrainy nic nie jest w stanie zmienić. I to zdanie postanowiliśmy, jako organizatorzy festiwalu jasno wyrazić kontaktując się mailowo z opiekunami autorów prac, które są i będą nadsyłane z Rosji. Zdecydowaliśmy, że skierujemy do nich list, w którym jasno określimy nasz stosunek do zaistniałej sytuacji. Dziękując za udział w konkursie zaapelujemy o to, aby pozwolono wszystkim dzieciom bez wyjątku malować kolorową tęczę na błękitnym niebie. Spróbujemy ich przekonać, że świat nie jest obcy, ludzie nie są różni, i że sztuka może niwelować podziały. Czy ktoś nas posłucha..? Coż, wypada wierzyć, że marzenia się spełniają!
Anna Obszyńska
Kuratorka Międzynarodowego Festiwalu
Sztuki Pięknej Color Art w Goleniowie